The Old Oak to opowieść o wiosce w północno-wschodniej Anglii, w której zamknięto kopalnię, a ludzie czują się opuszczeni przez państwo. Wielu młodych odeszło, a społeczność, która niegdyś dobrze prosperowała, obecnie walczy o utrzymanie przy życiu dawnych wartości. W ludziach narasta jednak złość i tracą nadzieję. Domy w wiosce stały się bardzo tanie, co sprawia, że jest to idealne miejsce dla syryjskich uchodźców, których Wielka Brytania przyjęła w ostatnich latach. Jak mieszkańcy przyjmą Syryjczyków? I jaka będzie przyszłość ostatniego pubu w wiosce — The Old Oak?

Ken Loach popełnił niniejszym szlachetne w intencjach, choć dosyć naiwne dzieło, które uplasuje się w szeregu życzeniowych opowiastek o trudnym, lecz spełnionym micie udanej asymilacji imigranckiej 6

T.J Ballantyne prowadzi pub gdzieś w peryferyjnym miasteczku Wielkiej Brytanii. Przychodzą tu głównie emeryci żyjący przebrzmiałą, dawno minioną „świetnością” miejsca. Takich jak to jest w Anglii wiele. Skupione wokół kopalń, seryjnie powtarzalne segmenty nigdy nie miały przesadnego uroku. Kiedyś kwitło w okolicy wydobycie. Teraz miasta musiały przewartościować priorytety. Górnicy stracili swój prestiż i, co ważniejsze, źródła dochodu. T.J Ballantyne gości w swoim niszowym pubie outsiderów, którzy toczą opowieści o świecie nieistniejącym, na wyrost ongiś wyniesionym do miana legendy. Tymczasem w miasteczku zatrzymuje się autokar wiozący grupę uchodźców z Syrii. Musieli oni uciekać ze swojego kraju przed prawdopodobną śmiercią. Wśród imigrantów rej wiedzie rezolutna Yara. Dziewczyna niejedno widziała. Angielskim włada biegle, bo działała jako wolontariuszka na wielu frontach. Teraz los rzucił ją do zatęchłej mieściny brytyjskiej. Tu Yara musi się zmierzyć z kłopotami natury zupełnie innego kalibru. Nikt do niej nie strzela, a jeśli już tak, to zaledwie zjadliwą kalumnią.

The Old Oak (2023) -

„Co robisz, gdy twoi goście nadają na obcych?” – pyta Laura. Kobieta z urzędu niejako wspomagająca imigrantów angażuje się bez reszty w charytatywne aktywności. „Trzymam gębę na kłódkę” – przyznaje samokrytycznie T.J. „Naleję ci pintę” – podpowiada barman, gdy spór w pubie przybiera ramy wykraczające poza rozrywkowy tryb biesiady. „Tylko tyle masz do powiedzenia?” – dopytuje Laura. Ballantyne wie, że chcąc utrzymać dawną klientelę, powinien przynajmniej nie antagonizować jej kontrowersyjnym słowem. Nowe okoliczności sprawiają, że T.J chciałby zachować się zgodnie ze swoim sumieniem. A to nakazuje nie odtrącanie ad hoc imigranckich biedaków. Yara i Laura składają propozycję zorganizowania w pubie Ballentyna stołówki dla potrzebujących. „Robi się tu ciasno jak w Kanale Panamskim” – komentują nową sytuację starzy goście knajpy. Sytuacja staje na ostrzu noża. Bywalcy pubu na tablecie gremialnie oglądają scysję rozegraną między lokalną młodzieżą a przybyszami z Afryki, komentując ją na korzyść tubylców, choć agresorami w sporze ewidentnie będą miejscowi. Jak w takim układzie powinien zachować się właściciel przybytku, pragnący zachować przynajmniej pozory przyzwoitości?

Ken Loach popełnił niniejszym szlachetne w intencjach, choć dosyć naiwne dzieło, które uplasuje się w szeregu życzeniowych opowiastek o trudnym, lecz spełnionym micie udanej asymilacji i pojednaniu krańcowo rozmaitych kultur. W The Old Oak ów proces idzie opornie, ale przy życzliwej asyście przedstawicieli obu pierwotnie buńczucznie nastawionych do siebie stron. W rzeczywistości często wylewa się on na europejskie przedmieścia, gdzie strony w kryteriach ulicznych rozgrywają swoje racje. Film w reżyserii doświadczonego reżysera niekiedy drażni wytartymi kalkami i schematami banalnych fraz. „To wszystko wina Asada” – utyskuje doświadczona przez wojenny los Syryjka Yara. Momentami The Old Oak omija te płaskodenne mielizny, oferując bardziej wyrafinowaną wycieczkę w poszukiwaniu złotego środka nienakładających się na siebie, sprzecznych pozornie racji.

The Old Oak (2023) -

„Mam dobre wieści: wasz ojciec żyje… w więzieniu” – triumfalnie oznajmia ekipie imigrantów dobrze poinformowana kobieta. Yara oddycha z ulgą. Wieść o powodzeniu taty, który wszelako gnije w kryminale potrafi natchnąć ją oraz jej braci niezrozumiałym optymizmem. Miejscowi żłopacze piwa w zaniedbanym brytyjskim barze wzruszą ramionami na tę pozornie wesołą z ich punktu widzenia wieść. Wciąż mają w tyle głowy motto pod zdjęciem ze strajku, który prowadzili wiele lat wcześniej w obronie własnych miejsc pracy: „Gdy razem jecie – w zgodzie żyjecie”. Jednak nie bardzo się kwapią do odremontowania stołówki, jaka służyłaby im samym oraz nieoczekiwanym gościom z innego kontynentu.

0 z 1 osoba uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 0
Skomentuj jako pierwszy.
Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…